16 lipca 2007
LiS
W ciągu ostatnich dni mogliśmy się naprawdę naocznie przekonać ile znaczy słowo polskiego polityka. Jednego dnia Endrju zaprzysięga się, że już nigdy więcej nie spojrzy nawet w stronę Jarka, a o koalicji to nie warto nawet wspominać itp. itd. I powtarza to w TV w różnych programach. Jakby mógł, to pewnie by jakiś cyrograf nawet podpisał, żeby było wiadomo, że nie rzuca słów na wiatr. Własną, chłopską krwią. A już następnego dnia okazuje się, że jednak zostaną w koalicji i jest zupełnie inaczej niż wczoraj, a tak w ogóle to przecież dla dobra 4RP trzeba się poświęcić i pozostać w tej niewygodnej koalicji w tym ohydnym Rządzie. Teraz z kapelusza iluzjonisty wyskakuje nie zając, tylko LIS. Silny jak lew podobno. No cóż, jakoś trzeba się ratować i pochwycić te ostatnie koła ratunkowe, żeby nie pochłonął nas ocean zapomnienia. No i te wszystkie posady, zobowiązania, kredyty ... ho, ho. Nazbierało się tego, bo ręka była hojna i wszyscy w rodzinie poznali kto tu Panem na folwarku. A sondaże są bezlitosne i trzeba elastycznie na nie reagować. Roman i Endrju elastyczni są. To już wiemy. Oczywiście wszystko to robią wyłącznie dla dobra 4RP i wszystkich Polaków... niezależnie od tego czy stali Tu czy Tam Gdzie Stało ZOMO. LISek chce po prostu wszystkim zrobić dobrze, a za pierwszy i najważniejszy cel obrał sobie kurnik europejski i za wszelką cenę (nawet utraty rudej kity) będzie starał się nie dopuścić do jakiejkolwiek zgody na eurokonstytucję, bo wtedy Polska utraci suwerenność i w ogóle nie bedziemy mieli już nic do powiedzenia. Zaleje nas fala homofili z Brukseli, Żydów z całego świata, ateistów z piekła i podstępnych Eskimosów zupełnie nie wiadomo skąd. I wszystko to mówią z poważną miną w TV i co? Myślą, że uwierzę? Mają mnie za debila jak mniemam. Jezu, skoro możesz wmieszać się w mecz piłkarski i przystawić znienacka swoją nogę tak, aby piłka wpadła do bramki i Brazylia znowu mogła triumfować, to czemu nie możesz tą samą nogą kopnąć w tyłek tych wszystkich co uważają mnie za takiego kretyna?!